środa, 25 czerwca 2014

Sierpniowe salwy


Ważną pozycją do poznania przebiegu Bitwy Sierpniowej 1914 r. jest praca Barbary W. Tuchman "Sierpniowe salwy". W rozdziale 15 "Nadjeżdżają Kozacy" i 16 "Tannenberg" poznajemy przebieg Bitwy Mazurskiej. 
  Fragmenty książki:
 Samsonow przekroczył granicę 19 sierpnia, czyli zgodnie z harmonogramem, lecz Żyliński był tak przekonany, że nastąpi opóźnienie, iż uprzedzał fakty.
"Posuwamy się zgodnie z harmonogramem, bez zatrzymywania się, przechodzimy marszem przez piachy ponad dwadzieścia kilometrów. Nie mogę iść szybciej"- odpowiedział Samsonow. Meldował, że jego ludzie maszerują przez 10-12 godzin dziennie bez postojów. "Muszę mieć natychmiastowe, decydujące operacje"- telegrafował Żyliński w trzy dni później. "Ogromne wyczerpanie ludzi uniemożliwia zwiększać szybkość" - odpowiedział Samsonow -"Ten kraj jest zdewastowany, konie od dawna są bez owsa, nie ma chleba".
  Tego dnia XV korpus Samsonoiwa pod dowództwem generała Martosa spotkał się z XX korpusem generała Scholza. Rozpoczęła się walka. Niemcy nie mając jeszcze posiłków wycofali się. W odległości około 15 km od granicy generał Martos zajął Działdowo i Nidzicę, które jeszcze kilka godzin temu były kwaterami głównymi generała Scholza. Kiedy patrole kozackie wchodzące do Nidzicy zameldowały, że niemieccy cywile strzelają do nich z okien, generał Martos polecił ostrzeliwanie miasta: zniszczono wówczas większą część rynku.
 Wieczorem 23 sierpnia korpus generała Martosa, ośmielony informacjami zwiadu, że nieprzyjaciel wycofuje się, ruszył spod Nidzicy i zajął pozycję w odległości 700 metrów od linii niemieckich. Korpus Scholza okopał się pomiędzy wsiami Orłowo i Frankowo. Rosjanie otrzymali rozkaz wzięcia okopów za wszelką cenę. Całą noc przeleżeli na swej pozycji, a przed świtem przeczołgali się jeszcze o sto metrów do przodu. Gdy nastąpił sygnał do ataku, w trzech rzutach przebiegli ostatnie 600 metrów, padając na ziemię pod ogniem niemieckich karabinów maszynowych i zrywając się do przodu, padając na ziemię i podrywając się znowu. Gdy nadciągnęła fala postaci ludzkich w białych rubaszkach z błyszczącymi bagnetami, Niemcy wygramolili się z okopów, rzucili karabiny maszynowe i uciekli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz