sobota, 1 marca 2014

Żołnierze Wyklęci


 Odsłonięcie pomnika Zacheusza Nowowiejskiego "Jeża" na Dębowych Górach
Jeden z budynków dawnego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nidzicy
 Odsłonięcie tablicy pamiątkowej na budynku PUBP z inicjatywy NSZZ"Solidarność" Pracowników Oświaty w Nidzicy.


Wspomnienia Stanisława Tymińskiego spisane w 1990 roku.
Do Nidzicy przybyłem z ciechanowskiego w lutym 1945 r. Do milicji wstąpiłem na początku maja. Kapral Władysław Wierzbicki, komendant posterunku MO w Nidzicy, utrzymywał kontakt z „Burzą” (Izydor Bukowski, był dowódcą drużyny w oddziale „Wiktora” - Stefana Rudzińskiego). Zawsze uprzedzał jego oddział o planowanych przez milicję i UB akcjach. Kiedy „Burza” przyszedł do rodziny W., którą starał się uspokoić, wpadł w zasadzkę. W ich domu został zastrzelony przez komendanta UB – Pytolca. Ciało „Burzy” przewieziono do Urzędu Bezpieczeństwa w Nidzicy. Później P. Chodził w jego ubraniu i butach. Pochowali go w ogrodach przy 1-go Maja. Stało się tak, bo Wierzbicki wyjechał i nie mógł uprzedzić „Burzy” o pułapce, a ten pewny, że nic mu nie grozi, poszedł bez swojego oddziału.
Bez wieści zaginął np. kowal, który miał warsztat przy skrzyżowaniu ul. Traugutta z Rataja. Wzięli go i zniknął.
Po wyborach, ludzie zaczęli się ujawniać, każdy musiał coś powiedzieć i dopiero wtedy dobrali się nam do skóry. Wierzbickiego posadzili dopiero wtedy. Później aresztowano nauczycielkę Annę Lewicką, Stefana Lewandowskiego, Jana Trafidłę i Darkowskiego. Trafidłę uniewinniono. Darkowski i Lewandowski dostali po pięć lat. Lewicka otrzymała osiem lat, a Wierzbicki – karę śmierci zamieniono później na wieloletnie więzienie.... Jak mnie aresztowano 14.01.1947 r, uwięziono mnie w Urzędzie Bezpieczeństwa. Jak siedziałem to Adela Gregorczykowa dawała mi paczki. Jak coś trzeba było to kartkę napisałem i ona przynosiła do UB. Wartownicy sami przychodzili i pytali się czy nie brak iść do Adeli. Ona i Kwaśniewska prowadziły wtedy handel. To one nas ratowały i one za nas siedziały. Niedługo, ale siedziały. Po czterech tygodniach do Olsztyna mnie zawieźli. Jak nas wzięli na oddział to na drzwiach był napis „Antypaństwowi”. Oddział liczył ok. 40 osób. W celi na trzech siennikach było nas 16. Tam siedziałem ze trzy tygodnie.

Zdjęcia z albumu rodziny. Izydor Bukowski w otoczeniu rodzeństwa i symboliczny grób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz