niedziela, 11 maja 2014

Z Sarn do Niborka

     W 2006 roku spółka Edytor, wydawca Gazety Olsztyńskiej, wypuścił pozycję "Olsztyńskie korzenie. Rok 1945 Relacje i wspomnienia".
 Jedno ze wspomnień zawiera wątek nidzicki. Włodzimierz Pepol, autor relacji "Z Wołynia na Warmię" tak wspomina:
  Przyjechałem do Olsztyna 10 maja 1945 roku transportem przesiedleńców z Kresów Wschodnich, przyznanych w traktacie jałtańskim Związkowi Sowieckiemu. Był to pierwszy tego rodzaju transport przesiedleńców, który dotarł do Olsztyna. Przyjechali nim dotychczasowi mieszkańcy miasta powiatowego Sarny na Wołyniu. W tym Czasie przesiedleńcy ci byli bałamutnie zwani repatriantami. Zbliżająca się sześćdziesiąta rocznica tego przyjazdu skłania do wspomnień z tamtych, jakże odległych już lat.
   Na przesiedlenie do Polski zdecydowali się niemal wszyscy mieszkańcy Sarn. Na tę decyzję wpłynęły przede wszystkim: represje władz sowieckich w odniesieniu do Polaków, a zwłaszcza deportacje w głąb Rosji w latach 1939-1941: masowe morderstwa ludności polskiej dokonane w latach 1943-1944 przez nacjonalistów ukraińskich spod znaku OUN-UPA.
   Transport nasz wyjechał z Sarn 5 maja 1945 r. W dniu tym pożegnaliśmy Wołyń, szczęśliwą krainę naszego dzieciństwa i młodości. W towarowych wagonach mieściły się zazwyczaj cztery rodziny, stąd też bagaż był bardzo ograniczony. Przez Kowel, Chełm, Lublin, Warszawę-Pragę i Działdowo dojechaliśmy do Nidzicy, wówczas jeszcze z niemiecką nazwą stacji Neidenburg. Sowiecki komendant stacji zarządził wyładowanie się przesiedleńców informując, że dalsza podróż jest niemożliwa, gdyż tory kolejowe dla potrzeb frontu zostały przełożone na szerokość rosyjską tylko do Nidzicy. Natomiast tor kolejowy z Nidzicy do Olsztyna pozostał w dotychczasowej europejskiej szerokości.
   Nidzica przedstawiała odstraszający widok. Prawie całe miasto po jego zajęciu przez sowieckich żołnierzy było spalone i zupełnie wyludnione. Na dziedzińcu zamku leżało siedem nie pogrzebanych trupów ludzkich. Mimo tego część przesiedleńców zdecydowała się pozostać w Nidzicy z myślą zamieszkania tu, jak i w sąsiednich wsiach. Część jednak nosiła się z zamiarem kontynuowania dalszej podróży do Olsztyna. Dzięki staraniom wyłonionej delegacji, popartym kilkoma butelkami samogonu, sowiecki komendant stacji podstawił wagony na sąsiednim torze o normalnej szerokości, do których przeładowano się dwadzieścia rodzin. Oczekując na odjazd, około godz. 22.00 dowiedzieliśmy się o zakończeniu wojny, a zasygnalizowała to intensywna strzelanina na wiwat. O świcie 10 maja 1945 r. transport nasz dotarł do Olsztyna i zatrzymał się na bocznicy dworca głównego.



Wspomnienia Longina Dąbrowskiego, który także przybył tym transportem, przeczytasz na stronie http://nidzica.wm.pl/145464,Nidzica-1945-we-wspomnieniach-Longina-Dabrowskiego.html

2 komentarze:

  1. Tą książkę wydał Edytor WERS - Tomasz Śrutkowski, a nie Edytor wydawca Gazety Olsztyńskiej oni nie wydają niczego poza lichą gazetą!

    OdpowiedzUsuń