niedziela, 20 lipca 2014

Tannenberg 1914 Zderzenie imperiów cz.2 Nidzica

Z początku Rosjanie zachowywali się zgodnie z najgorszymi przewidywaniami wrogich Słowianom rasistów. Drzewa, płoty i szopy posłużyły im za opał do ognisk biwakowych. Włamywano się do zamkniętych domów, które opuścili uciekający z miasta mieszkańcy, niszcząc bądź uszkadzając meble. Sklepy ogołocono z towarów, a to, czego nie wyniesiono, oblano miodem i syropem. Rozpruwano wszystkie sejfy w Nidzicy, konfiskując ich zawartość. Przedsiębiorczy żołnierze niższych stopni zapowiadali w ten sposób, co czynić będą za trzydzieści lat ich synowie – „zbierając” zegarki od tych Neidenbürger, którzy byli na tyle nierozsądni, by się pokazać na ulicach.
 Niemcy szybko nauczyli się powściągać oburzenie w obecności uzbrojonych cudzoziemców, wykazujących skłonność do nieco pospiesznego pociągania za spust.  Rosjanie nie mieli wcześniej dość czasu, by prokurować i puścić w obieg własne plotki, jak to cywile zatruwają studnie, podrzucają do paszy kawałki drutu czy też noszą ukrytą broń. Zastrzelono pewnego cywila, który rzucił kamieniem w rosyjskiego kawalerzystę. Taki sam los spotkał pracownika folwarku, który nie dość szybko zareagował na żądanie podoficera kozaków wydania owsa. Wreszcie – co bodaj jeszcze bardziej burzyło niemieckie poczucie przyzwoitości – rosyjscy oficerowie regularnie opluwali popiersie Wilhaelma II, stanowiące wyróżniający się element wystroju holu w najlepszym z nidzickich hoteli!
   Niemniej była to jedna strona medalu. Martos zbierał zagubione dzieci swoim własnym samochodem. Szeregowi rosyjscy żołnierze podzielili się chlebem z biednym cywilem, który czytał Biblię zamiast jeść obiad, gdyż na taki nie było go stać. Nawet burmistrz Kuhn przyznał, że prości Rosjanie zachowali się zupełnie dobrze, jeśli podchodziło się do nich z „taktem i energią”. Komendant miasta, niejaki pułkownik Dowator, współpracował z niemieckimi fachowcami na rzecz ponownego uruchomienia wodociągów i kanalizacji. Wydał też rozkazy, w których polecał żołnierzom i cywilom zaprzestać rabunków. Zagroził rozstrzelaniem każdemu Rosjaninowi, który zostanie przyłapany na zaczepianiu kobiet czy robieniu im nieprzyzwoitych propozycji. Podczas owych ośmiu dni okupacji istotnie doszło w Nidzicy do kilku egzekucji, paru winnych drobniejszych przestępstw obito też publicznie na rynku. Ten sposób kary (ofiarę, leżącą na ziemi i trzymaną za ręce i nogi, bił nahajką kozak) budził pośród cywilnych gapiów „najwyższy respekt” – między innymi dlatego, że przeważnie skazywano winnych na pięćdziesiąt uderzeń. W ten sposób nie tylko zapobiegano ekscesem ze strony żołnierzy, ale i co najmniej równie skutecznie odstraszano niedoszłych opornych i potencjalnych sabotażystów.
    Stosunkowo łatwe opanowanie Nidzicy utwierdziło Samsonowa w przekonaniu, że Niemcy wycofali się szybciej i dalej niż to wcześniej przypuszczano zarówno w sztabie Frontu Północno-Zachodniego, jak i jego własnym. Ponieważ najwyraźniej nie było już możliwości przyparcia nieprzyjaciela do Jezior Mazurskich. Samsonow postanowił przesunąć oś swego natarcia jeszcze dalej na zachód. Jego rozkazy na 23 sierpnia zatrzymywały VI Korpus na pozycjach w rejonie Szczytna. XIII Korpus miał się zwrócić na zachód, w kierunku Jedwabna, XV Korpus zaś – przejść przez miejscowości Orłowo i Frąknowo. I Korpus miał zająć pozycje pod Działdowem jako ubezpieczenie lewego skrzydła armii, natomiast 2 Dywizja wypełnić lukę, otwierającą się w ten sposób między I z XV Korpusem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz