Poniżej wspomnienia z 2010 r. siostrzenicy księdza dr Jana Rymkiewicza, pani Barbary
Zawadzkiej.
Jan Rymkiewicz był
najstarszym bratem mojej mamy. Urodził się w Łunińcu, koło Pińska 6 kwietnia
1917 roku. Ojciec jego a mój dziadek był
maszynistą pracował na kolei. Gdy wujek miał kilka lat, rodzina z Pińska już
sześcioosobowa / w Pinsku urodziła się moja mama Helena – Nela, ciocia Józefa –Ziunia i wujek Zymunt
–Zyga/ przeprowadziła się do Grodna.
W Grodnie ukończył gimnazjum.
Następnie udał się do Krakowa, gdzie wstąpił do Seminarium XX Misjonarzy na
Kleparzu przy ul. Filipa.
W 1939 roku
we wrześniu był w Grodnie (przyjechał na wakacje) gdy Niemcy napadły na Polskę,
a następnie wojska sowieckie wkroczyły do Grodna. Organizował akcje niesienia
pomocy sanitarnej walczącym.
W listopadzie 1939 roku przekroczył zieloną granicę i
przybył do Krakowa, aby kontynuować naukę w Seminarium. Święcenia diakonatu
odbyły się w Krakowie 27-11-1942 rok/ zdjęcie z dedykacja dla jego babci/, a 18
lipca 1943 r otrzymał święcenia kapłańskie i skierowany został , jako wikariusz
do parafii św. Krzyża w Warszawie.
Po wybuchu powstania warszawskiego podjął
obowiązki kapelana powstańców. Najpierw był to udział w grupie Harnasia (przy
ul. Czackiego 21/23), a następnie, po zlikwidowaniu punktu sanitarnego tej
Grupy, szef duszpasterstwa „Biblia” 16 –09-1944r skierował go do I Batalionu
Szturmowego 4. Rejonu AK. dla spełniania opieki duszpasterskiej. Posiadam
jeszcze ksero przepustki nr 0125 wydanej 17 września1944 przez I Baon Szturmowy
upoważniająca do przebywania na terenie Bloku swobodnego wchodzenia oraz
opuszczania obiektu i przebywania na mieście podpisani adiutant Baonu porucznik
Wilczyński i dowódca I Baonu Szturmowego
kapitan Rum. Ostatni dokument który posiadam to oświadczenie szefa
duszpasterstwa dziekana Biblii iż ks. Jan II jest kapelanem I Baonu Szturmowego
IV Rejonu AK z dnia 23 września 1944 roku.
Podobnie jak wielu kapłanów
Powstania przebywał często pod silnym ogniem walczących, spieszył z
sakramentalną posługą, prowadził pogrzeby.
Po powstaniu po obozie w
Pruszkowie pojechał do Krakowa, a
stamtąd, skierowany do parafii Najświętszej Maryi Panny w Pabianicach. Tam
poświęcił się pracy duszpasterskiej i budowlanej. Wspomagał proboszcza parafii
przy prowadzeniu remontu kościoła, organizował pomoc potrzebującym,
współpracował z jeszcze działającym harcerstwem. Jednocześnie na Uniwersytecie
Jagiellońskim pisał pracę doktorską z zakresu teologii. Dotyczyła ona Piotra
Colleta i jego wpływu na teologię moralną w Polsce. Pracę obronił w 1951 roku.
W tym czasie nasilały się różne
formy nękania kapłanów przez ówczesne władze państwowe. Ingerowano w struktury
duszpasterskie. Wujek otrzymuje kolejne orzeczenia wydane przez Starostę
Powiatu Łaskiego Antoniego Bojara w sprawie karno-administracyjnej obwinionego
że mimo zakazu władz odczytał oświadczenie Episkopatu. Karany był grzywnami.
Doprowadziło to do usunięcia
wujka z parafii. Przebywał w Chylicach pod Warszawą i był kapelanem sióstr
zakonnych odsunięty od pracy z wiernymi.
Po 1956 roku w okresie
złagodzenia represji, powrócił do działalności duszpasterskiej w parafiach.
Podjął ją w diecezji warmińskiej. Najpierw w Olsztynie, a następnie w Nidzicy,
gdzie został proboszczem i dziekanem dekanatu Nidzickiego.
W Nidzicy zaangażował się w
organizowanie prac remontowo-budowlanych. Często powtarzał, że budując domy
Boże w sercach wiernych, nie można zapomnieć o budowie i remontach domu Bożego,
w którym wierni się spotykają,
Stale był nękany przez struktury
państwowe. Pamiętam telefonistkę Panią Wacię z Nidzicy, która opowiadała mi, że
kazano telefonistkom podsłuchiwać wszystkie rozmowy z domu parafialnego i
powiadamiać o czym wujek rozmawia i z kim.
Miał on bardzo dobry kontakt z
wiernymi był bardzo dobrym wychowawcą
potrafił rozwijać zainteresowania wiary wśród młodzieży.
W sierpniu 1965 roku przyjechał jeszcze do
Krakowa był bardzo słaby nie miał siły chodzić, ciągle musiał się kłaść. Nie
miał siły na piesze wycieczki do okolicznych klasztorów i sanktuariów które
bardzo lubił Wcześniej często jak
przyjeżdżał do nas towarzyszyłam mu w tych wycieczkach.. Moja mama załatwiła mu
wizytę u kardiologa ten chciał zostawić go w szpitalu na obserwacji, wujek absolutnie nie chciał się zgodzić.
Wrócił do Nidzicy stamtąd pojechał jeszcze do Nałęczowa gdzie zmarł 30 września 1965 roku. Został
pochowany na cmentarzu w Nidzicy. W uroczystościach pogrzebowych , oprócz
biskupów wielu księży , uczestniczyły rzesze wiernych.
Wierni wystawili mu grobowiec w kształcie ołtarza górujący nad
innymi grobowcami tak, że nie ma problemu z dotarciem do niego.
Dziadek mój Józef Rymkiewicz nie
mógł pogodzić się z tak przedwczesna śmiercią swojego syna stojąc przy świeżym
grobie powiedział, że w wujka nogach jest miejsce dla niego i że on chce być
tu pochowany. I nikt wówczas nie sądził, że tak się stanie ponieważ przewożenie
zwłok z różnych województw było w
tamtych czasach niemożliwe. Dziadek mój czując się źle pojechał na ryby do Węgorzewa
gdzie umarł nagle było to 21 września 1967 roku. I cóż sprawdziły się jego słowa
bo przewiezienie zwłok do powiatu sąsiedniego jeszcze można było załatwić. I
tak dziadek spoczął przy swoim ukochanym
synu.
Odwiedzając grób wujka i dziadka
zaskoczona jestem, że groby te zawsze są zadbane znajdują się tam nawet świeże
kwiaty i palące się znicze, a przecież
bywamy tam w bardzo różnych porach. W ubiegłym roku tj. 2009 w czerwcu
zawieźliśmy tam naszych wnuków Olafa i Franka , żeby zobaczyli groby swoich przodków.
Przecież mój dziadek to jest ich prapradziadek.
Zwiedziliśmy z nimi zamek w Nidzicy bardzo ciekawie
opowiadał o nim przewodnik. W kościele w którym wujek był proboszczem wisi
jeszcze przy wejściu historia kościoła napisana przez wujka z jego podpisem.
Tak kończą się wspomnienie pani
Zawadzkiej. Na nagrobku w 1990 roku
rodzina przytwierdziła tabliczkę z nadanymi pośmiertnie odznaczeniami i
stopniem majora. Ksiądz otrzymał w uznaniu czynów niezwykłego męstwa w okresie
drugiej wojny światowej m.in. Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Nadal pewną tajemnicą owiana jest przyczyna szybko postępującej choroby. Czy
pobicie do jakiego doszło na wiosnę 1965 roku przez służby aparatu
komunistycznego przyczyniło się do przedwczesnej śmierci.
Odsłonięcie tablicy pamiątkowej w kościele pw. św. Wojciecha 27.09.2015 r.
Odnowiony pomnik na grobie ks. Rymkiewicza.