W relacji zatytułowanej Schreckenstage von Neidenburg (Straszne dni w Niborku) ówczesny burmistrz nidzicki Andreas Kuhn opisuje wydarzenia w okupowanym mieście:
“Palące się równym płomieniem miasto można było porównać do piekła na ziemi. Żar był taki wielki, że piękne lipy na trotuarze spłonęły, a ludzie na chodniku nie mogli wytrzymać gorąca. Ci, którzy uciekli z Niborka, widzieli blask ognia w promieniu około 30 kilometrów, między innymi w Olsztynku. Wkraczające wojska rosyjskie, około 20 000 żołnierzy najrozmaitszych rodzajów broni i niekończący się sznur wozów z bagażami, prowiantem i lazaretowych, ciągnęły więc środkiem ulicy[...]. Z 370 zabudowanych parcel w mieście ogień podczas ostrzału zniszczył w sumie 193 domy mieszkalne i oficyny, 8 stodół, 3 spichlerze zbożowe, 4 warsztaty, 1 założenie fabryczne (fabryka maszyn) i 1 kościół.
... Zablokowane drzwi domów i biur zostały wyłamane. Podobnie zostało zrobione w mieszkaniach z szafkami i innymi pojemnikami. Sprzęt AGD, lustra i inne meble zostały zniszczone. Odzież, bielizna oraz pościel, zasłony i draperie gdy nie mogły już być zabrane przez żołnierzy lub przez Polaków grasujących, zostały podarte i zabrudzone kałem. Dobra materialne w sklepach, wszystkie zawartości pojemników wylano na podłogi: ropa naftowa, syrop i miód wylane. Widziałem sklepy gdzie brodzono po kostki w takiej papce. ...W niedzielę, 23 sierpniowego poranka, widziałem, około 15 polskich kobiet i mężczyzn oraz 10 żołnierzy rosyjskich pakujących łóżka, pościel i inne rzeczy z domu Schloβgutes Neidenburg do czekającego samochodu, ... "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz